Jak pozwolić doświadczeniu traumatycznemu zyskać przeszłość (i dopełnić reakcję, którą przerwała trauma)?

***

Jeśli cykl stresowy nie przejdzie przez etap, na którym poczujemy  jego ukończenie, zagrożenie w naszym prymitywnym mózgu nie zniknie. (Rebekah LaDyne, “Odetnij napięcie”)

***

Reakcja stresowa ma nas sprowokować do ruchu. Jeżeli się nie ruszamy, to predyspozycja do ruchu – zwana tendencją do działania – zostaje zablokowana w naszej pamięci i ujawnia się na przykład poprzez mimowolne napinanie mięśni ramion czy brzucha. Rozwiązaniem jest ruszanie się i uwalnianie energii przeznaczonej na walkę lub ucieczkę. (Glenn Schiraldi,  “Traumatyczne doświadczenia… ”)

***

Postrzegam ciało jako środek do połączenia wewnętrznej i zewnętrznej przestrzeni. (Ursula Wirtz, “Umieranie i stawanie się”)

***

O sekwencji reakcji na stresor

 

Istotą zdarzenia traumatycznego jest to, że nie mogliśmy się na nie wystarczająco (lub w żadnym stopniu) przygotować. Wiele dostępnych nam i stale używanych przez nas  strategii radzenia sobie nie mogło wtedy zostać przez nas użytych lub doprowadzonych do końca. Trauma wprowadza przez to do wewnętrznej przestrzeni naszych ciał i umysłów chaos i zachwianie poczucia wpływu i naszej skuteczności. Trauma narusza też nasze poczucie tożsamości: jeśli nie poradziłem sobie (a wcześniej radziłem sobie zawsze), to kim i jaki ja naprawdę jestem? Możliwe, że wszystko, co wcześniej myślałem o sobie i o świecie było błędne. 

W nie-traumatycznych okolicznościach nasz sposób reagowania na stresor ma zawsze taką samą sekwencję: (1) rejestrujemy, że stresor się zbliża, (2) mobilizujemy się, by na stresor zareagować, (3) używamy tej mobilizacji do ochrony przed stresorem: walczymy, uciekamy, odganiamy kogoś lub kogoś przywołujemy, by uniknąć tragedii, a na koniec (4) pozwalamy sobie na wyładowanie energii i (5) wracamy – czasami po kilku sekundach, minutach, a nawet godzinach – do stanu swobodnej ciekawości i zrelaksowania sprzed momentu zaalarmowania.

W przypadku zdarzeń traumatycznych, opisany powyżej cykl reakcji na stresor mógł – na każdym z jego etapów – zostać przerwany. Mogliśmy nie mieć możliwości zarejestrowania tego, że niebezpieczeństwo się zbliża (bo np. momencie, w którym przyszło to najgorsze –  spaliśmy lub mieliśmy zamknięte oczy) lub niemożliwym było dla nas walczyć lub w jakikolwiek inny sposób zareagować na atak (np. byliśmy zbyt mali, by atakowanie/ uciekanie od dorosłego miało jakikolwiek sens). I właśnie to przerwanie leży u podłoża wielu potraumatycznych konsekwencji. To, co w silnie stresujących warunkach zostało przerwane – dla naszego układu nerwowego – nie zostaje nigdy zapominane, jest za to stale reaktywowane i odtwarzane

Wszystkie niezrozumiałe reakcje naszego ciała, jakie obserwujemy w następstwie doświadczeń traumatycznych – permanentna nerwowość i wyostrzona czujność, nerwowe gesty (również tiki!), zrywanie się w odpowiedzi na nawet delikatny bodziec, ogromne zmęczenie po niewielkim wysiłku itp. itd.  – mogą być konsekwencjami przerwanego cyklu reakcji na zdarzenie traumatyczne. To właśnie ten przerwany, niedokończony cykl odpowiedzi na traumę, sprawia, że wspomnienie, które dotyczy czegoś, co wydarzyło się w naszym życiu (nawet) lata temu, oddziałuje na nas tak, jak gdybyśmy ciągle tkwili w samym środku traumy

O poszukiwaniu sygnałów zagrożeń

Nasz układ nerwowy stale zajęty jest mapowaniem otoczenia w poszukiwaniu sygnałów o nadchodzacym niebezpieczeństwe (robi to również właśnie w tym momencie; tak DOKŁADNIE TERAZ). Szczególnie czuły jest na bodźce, które przypominają mu okoliczności zdarzenia traumatycznego (tzw. triggery, bodźce wyzwalające). Jeśli przydarzyło się nam coś niebezpiecznego, to układ nerwowy ma prawo zakładać, że przydarzy się raz jeszcze. Będzie zatem wypatrywał zapachów, które towarzyszyły traumatycznemu zdarzeniu, obrazów, dźwięków, ale też doznań z ciała (jeśli np. podczas napaści doszło u nas do zatrzymania oddechu, układ nerwowy może skutecznie skojarzyć tę reakcję z zagrożeniem), czy myśli (bywa, że chwilę przed zdarzeniem traumatycznym, ktoś złapał się na myśli: “ale tu pięknie i spokojnie”; taka myśl może również zostać sparowana z niebezpieczeństwem, które ma nadejść). 

Gdy układ nerwowy wychwyci w otoczeniu nawet okruch rzeczywistości łączący teraźniejszość z traumatyczną przeszłością – wszczyna alarm. I to alarm natychmiastowy i bardzo gwałtowny. Alarm ten może przyjąć postać:

  1. automatycznych, bardzo nieadekwatnych myśli (np. “znów zachowałem się jak idiota”, “to już koniec”);
  2. automatycznie wyzwolonych emocji (np. zalewającej nas, trudnej do skontrolowania złości);
  3. automatycznych ruchów i/lub gestów (np. wciągnięcie brzucha, nerwowe mruganie, gładzenie policzka, skubanie skóry etc.) 
  4. automatycznie pojawiających się doznań somatycznych (np. utraty czucia w rękach, odczucia lodowatego zimna etc.). 

Przechowywane przez naszą pamięć ukrytą reakcję na traumę mogą dotyczyć jednego lub tylko niektórych z tych obszarów, np. tylko emocji i doznań, mogą też przejawiać się na wszystkich poziomach: sekwencyjnie (np. najpierw emocja, potem myśl, potem gest) lub symultanicznie (wszystkie reakcje wydarzają się równocześnie). Poprzez kolejne powtórzenia reakcji na trigger, reakcja traumatyczna zakorzenia się coraz bardziej w naszym układzie nerwowym i to w niemal nienaruszonej formie. Równocześnie reakcja ta nigdy nie może się dopełnić. Stale urywa się w punkcie, w którym urwała się kiedyś w przeszłości.

Niedomknięta reakcja traumatyczna skazuje nas z jednej strony na stałe i gwałtowne jej powtarzanie, a równocześnie permanentne katapultowanie nas do reakcji towarzyszących traumatycznym wydarzeniom. Stale wracamy – somatycznie, emocjonalnie, poznawczo, relacyjnie lub egzystencjalnie – do tego samego miejsca. Dla wielu z osób dotkniętych traumą ich zautomatyzowane reakcje na wspomnienie traumatyczne są z czasem odbierane jako ich “prawdziwa natura”, nie zaś konsekwencja zdarzeń, które ich dotknęły. W wielu przypadkach zupełnie nie łączymy traumy z pozostającą w naszym życiu miesiącami lub latami reakcją na nią. Związane jest to ze specyfiką pamięci traumatycznej – jest ona mocno sfragmentaryzowana, niepełna, czy też całkowicie nieobecna w pamięci jawnej. Istotą wspomnienia traumatycznego jest bowiem ochrona naszego funkcjonowania i naszej tożsamości, nawet jeśli  dzieje się to kosztem naszej pamięci.

Domknięcie reakcji traumatycznej – po czym poznamy, że się dokonało?

Momentów, w których – w psychoterapii lub w życiu – dochodzi do domknięcia przerwanej reakcji traumatycznej nie da się pomylić z niczym innym. Czasami zdarzają nam się one spontanicznie i są pięknym prezentem od losu, czasami musimy się wokół tego domknięcia sporo napracować (o tym napiszę Wam więcej za moment).

By reakcja stresowa mogła się domknąć, musi najpierw zostać wyzwolona (nie da się tego domknięcia przeprowadzić “na sucho”). Osoba, u której doszło do zablokowania reakcji stresowej na jakimś jej etapie, musi przejść ją aż do samego końca.

Marianne Bentzen w książce “Neuroaffective Meditation” wskazuje, że momentom przejścia i domknięcia towarzyszy nowa jakość pobudzenia układu nerwowego. Jest to stan, w którym w samym środku narastającego stresowego pobudzenia, pojawia się fala spokoju (cytuję: “w silnym pobudzeniu współczulnej części autonomicznego układu nerwowego, zaczyna się przejawiać równoczesne pobudzenie przywspółczulne”).

Oto niektóre z sygnałów, które mogą nam pozwolić postawić hipotezę, że układ nerwowy domknął przerwaną reakcję traumatyczną:

  • odzyskanie poczucia sprawczości, ruchliwości, pobudzenia, ożywienia (nie jest to jednak pobudzenie gorączkowe, ale właśnie spokojne, życiodajne ożywienie i poczucie witalności);
  • poczucie dumy z powodu przejścia dalej, stanięcia oko w oko ze swoimi demonami i nie wystraszeniu się ich; piszę tu jednak o dumie, która jest ucieleśnionym, fizjologicznym, angażującym wiele obszarów naszego funkcjonowania doświadczeniem (a nie tylko słowną deklaracją);
  • poczucie ugruntowania i zintegrowania; niedokończona reakcja stresowa pozostawia w nas poczucie defragmentacji, dezintegracji i – metaforycznie lub wprost – braku gruntu pod nogami, dokończenie zaś tej reakcji sprawia, że zyskujemy więcej gracji, oparcia, przepływu i wolności w ciele;
  • przywrócenie ciekawości, postawy eksploracji i zabawy; straumatyzowaniu towarzyszy uporczywa i permanentna pełna napięcia czujność; gdy udaje nam się dopełnić reakcję stresową nasz układ nerwowy dostaje sygnał, że nie musi już tak uporczywie bronić się przed powtórką traumy i może oddać się spokojnemu obserwowaniu otoczenia, a nawet zabawie (często to przejście uwidacznia się też w zmianie sposobu patrzenia. “Oczy są oknami dla systemu nerwowego” piszą w książce “Leczenie traumy rozwojowej” Laurence Heller i Aline LaPierre);
  • długi wydech, westchnięcie; zablokowanie reakcji na stres wiąże się często również z zablokowaniem oddechu; przywrócenie głębokiego i spokojnego oddechu może być znakiem, że układ nerwowy zakończył cykl mobilizacji i wraca do energii przywspółczulnej (związanej ze swobodną eksploracją, poczuciem bezpieczeństwa, regeneracją);
  • zmiana perspektywy spojrzenia na siebie, innych i zdarzenie traumatyczne; utknięcie na jakimś etapie reakcji traumatycznej zamyka też nas w usztywnionym sposobie nadawania znaczeń, widzimy siebie np. jako “bezwolne ofiary”, świat jako “wrogi”, a “zdarzenie traumatyczne” jako “klątwę”; domknięciu reakcji stresowej towarzyszy zmiana na poziomie nadawania znaczeń, często odzyskujemy dzięki niemu poczucie swojej ciągłości, sprawczości i otwieramy się na inne możliwości postrzegania siebie, a świat wokół siebie przestajemy odbierać jako niebezpieczne miejsce (nazywamy to też w terapii traumy “rekonfiguracją obrazu”).

Jak pozwolić układowi nerwowemu dokończyć przerwaną reakcję stresową?

To chyba najpiękniejsza dla mnie część terapii traumy, a równocześnie najtrudniejsza do opisania bez możliwości zademonstrowania jej (mam nadzieję jednak, że jeśli pracowaliście ze mną warsztatowo, wiecie które momenty mam na myśli). Wiem jednak równocześnie, że wiele nurtów pracuje z dopełnianiem przerwanych reakcji (m.in. Gestalt, EMDR, Brainspotting, Terapia Schematów, nie mówiąc o Somatic Experiencing, z uczenia się którego zaczerpnęłam wiedzę do napisania tego artykułu),  wykorzystajcie zatem poniższe wskazówki do lepszego skalibrowania Waszych interwencji tak, by pozwalały układom nerwowym Waszych klientów wychodzić poza traumatyczne zapętlenie.

Co przydaje się w pracy z dopełnieniem reakcji na stresor?

  • rozciąganie reakcji klienta na trigger w czasie, spowalnianie, kawałkowanie (“granulowanie”) tej reakcji tak, byśmy mogli wraz z klientem zauważyć, jakie automatyzmy pojawiają się w jego zachowaniu i dostrzec, gdzie jego reakcja zatrzymuje się, “utyka”;
  • obserwowanie makro- i mikroruchów klienta, wyolbrzymianie zaobserwowanych gestów, powtarzanie ich w spowolnieniu, proponowanie gestów kontrastujących z tym, który obserwujemy (np. jeśli klient w odpowiedzi na słowo-trigger  “sex” kuli się, poprosić go, by się powoli i stopniowo, ale wyraźnie wyprostował);
  • wzbogacanie wspomnień traumatycznych: “a co gdyby w tamtym dokładnie momencie był z tobą twój ukochany dziadek?”, “gdybyś mógł mieć tam ze sobą w tym najtrudniejszym momencie amulet, który zapewniłby cię, że wszystko potoczy się dla ciebie dobrze, co to zmieniłoby w twojej reakcji na to wspomnienie?”;
  • akcentowanie tego, że zdarzenie/relacja/sytuacja traumatyczna już się zakończyła; po zdarzeniu traumatycznym potrzebujemy ucieleśnić doznanie uratowania się, przetrwania, triumfu przeżycia najgorszego. W terapii traumy często w związku z tym pracuję z linią czasu, na której przechodzę od momentów poprzedzających zdarzenie traumatyczne do momentów następujących po nim (“kiedy dokładnie poczułaś się bezpieczna?”), aż po dziś, a nawet przyszłość (to technika zaczerpnięta przeze mnie z terapii kontekstualnych i wspomnianego Somatic Experiencing).

I na koniec…

Terapia traumy ma wnosić w życie klienta więcej przestrzeni, lekkości i elastyczności, w miejsce zawężenia, ciężaru i sztywności. Terapia ta ma dostarczać doświadczeń, a nie intelektualizacji czy deklaracji. Ma dostarczać klientowi okazji do przesunięcia ramy, którą przyjmuje on w patrzeniu na siebie, swoją historię i swoją przyszłość. Mam nadzieję, że ten tekst był dla Was przy tworzeniu takiej właśnie przestrzeni terapii pomocny.

PS Jeśli uznałeś/aś tekst za wartościowy, zapraszam do uczenia się ode mnie o psychoterapii i terapii traumy: bloomin.tv <3.

Bibliografia:

Benzten, M., (2022) Neuroaffective Meditation: A Practical Guide to Lifelong Brain Development, Emotional Growth, and Healing Trauma. Healing Arts.

Heller, L., LaPierre, A.  (2018), Leczenie traumy rozwojowej. Wpływ wczesnej traumy na samoregulację, obraz samego siebie i zdolność tworzenia związków. Wrocław: Wydawnictwo Instytutu Terapii Psychosomatycznej.

LaDyne, R. (2021), Odetnij napięcie. Jak pokonać stres dzięki praktykom psychosomatycznym. Kraków: WUJ. (tu moja rozmowa o tej książce dla Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, a tu moja recenzja tej książki).

Schiraldi, G. R.  (2022), Traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa. Gdańsk: GWP.

Shershun, E. Healing Sexual Trauma Workbook (p. 5). New Harbinger Publications. 

Wirtz, U. (2021), Umieranie i stawanie się. Transformacyjna moc traumy. Czeladź: Instytut Studiów Kulturowych RAVEN.


  1. […] o dokańczaniu niedokończonej reakcji traumatycznej (o tym też napisałam tekst) […]

  2. […] * Obserwację tę zawdzięczam lekturze książki Mariannę Bentzen, pisałam o tym nieco tutaj. https://sabinasadecka.pl/jak-pozwolic-doswiadczeniu-traumatycznemu-zyskac-przeszlosc-i-dopelnic-reak&#8230; […]

Dodaj komentarz

*
*